To już chyba 8 rok odkąd mam przyjemność prowadzić zajęcia na uczelni @WSB MERITO.
Nie jest to najbardziej dochodowy zawód świata, ale:
– daje mnóstwo satysfakcji (może z wyjątkiem zajęć o 8 rano w niedzielę 😉),
– stwarza co i rusz okazję do wymiany doświadczeń (pracuję głównie na studiach niestacjonarnych i trafiam na osoby z często bardzo bogatym dorobkiem zawodowym),
– jest doskonałym miejscem do obserwacji, jak osoby w różnym wieku potrafią ze sobą dobrze współpracować.
I ten ostatni wątek chciałbym rozwinąć.
W ciągu semestru widzę się z daną grupą ok. 5-6 razy.
Sami studenci przebywają ze sobą dużo częściej, zatem mają okazję do spotkań, wspólnej pracy, wymiany doświadczeń, ale też nauczenia się siebie nawzajem.
Często słyszę i to nie tylko z ust tych „starszych” studentów – mamy dobrą grupę, lubimy się, a wręcz czasem przyjaźnimy.
Na zajęciach nie widzę specjalnego podziału na „młodszych” i „starszych” studentów. Siedzą mocno wymieszani. Bawią ich te same żarty, mają podobne problemy z „przetrwaniem” na zajęciach nudnych 😉 albo takich, które odbywają się w czerwcu i gdy za oknem jest piękna pogoda 😊
To, co łączy ich w tej przychodzie, to wspólna droga do celu.
Dla wszystkich zainteresowanych sprawa jest jasna.
Chcemy skończyć te studia i uzyskać upragniony tytuł.
Do tego potrzebna jest współpraca, chociażby w sytuacjach, w których do zaliczenia przedmiotu wymagana jest praca w grupach. Często grupa jest mieszana, dlatego, że wszyscy mają w tym interes. Jedna osoba jest świetna w prezentacjach, a druga jest lepsza merytorycznie 😊
Zatem mamy wspólny cel – zaliczyć przedmiot, semestr, wreszcie ukończyć rok, a na koniec zdobyć dyplom. Mamy też wspólną drogę, gdzie często studenci muszą sobie pomagać, pracując w grupach. Mamy wreszcie dużo czasu spędzanego razem, przerwy w trakcie których każdy rozmawia, a nie patrzy w telefon.
Mamy klimat, gdzie wszyscy są RÓWNI. Każdy bez względu na wiek jest tu STUDENTEM. I każdy, kto z poziomu swojego doświadczenia próbuje tłumaczyć życie młodym – odpada z grupy. Zatem wszyscy, którym zależy na wspólnej drodze, starają się dogadać bez podziału na lepszy lub gorszy, bardziej lub mniej doświadczony życiowo.
I mamy wreszcie podobne emocje. Zmęczeni tygodniem studenci muszę jeszcze dotrzeć na weekendowe zajęcia, by w poniedziałek …wrócić do pracy. Dlatego często pojawia się myśl, czy było warto, może trzeba to rzucić etc. Dylematy pojawiają się również wtedy, gdy w ich rodzinach czy u ich znajomych dzieje się coś, w czym ze względu na studia nie mogą uczestniczyć. I o tych emocjach nierzadko studenci sobie mówią.
Oczywiście nie zawsze, nie wszędzie, nie w każdej grupie jest tak idealnie, ale wszędzie można zauważyć przejawy dobrej współpracy, mimo różnic pokoleniowych.
Zobacz drogi czytelniku, ile tu punktów wspólnych, które sprzyjają zacieśnianiu więzi bez względu na wiek.
Może warto w jakiś sposób przełożyć to na dział, w którym pracujesz?
Bo tak szczerze – czy wszyscy pracownicy danego działu mają CEL WSPÓLNY? Czy został on im zakomunikowany, narzucony, czy jest też wspólnie wypracowany? Pomijam, czy w ogóle… jest 😉
Czy organizacja rzeczywiście wykorzystuje potencjał każdego pracownika, organizując mu zadania, w których najlepiej się czuje? A jeśli nie jest w stanie, to jak kierownik to komunikuje? Czy w ogóle o tym rozmawia?
Czy pracownicy „starsi” często mówią do młodych „kiedyś to były czasy”? 😊 Bo jeśli tak, to nic z tego dobrego nie wyniknie. Na pewno ciężko będzie zbudować ZESPÓŁ, bo ile można słuchać, że obecne czasy SĄ BEZNADZIEJNE? 😉
I czy wreszcie jest miejsce, na dzielenie się swoimi emocjami, gdzie nawet „największy kozak”, w tym menedżer, nie udaje że jest zawsze super twardym gościem, tylko czasem pokazuje też, że jest słaby?
Nie wiem na ile wdrażając wzorzec, który podpatrzyłem na studiach, jest do “przeklejenia” 1:1 do organizacji, ale może jak nie mamy innego pomysłu, a coś szwankuje, to warto spróbować?
Dla mnie to nowy rok, pełen wyzwań na uczelni, ale też okazja do moich dalszych obserwacji współpracy międzypokoleniowej. Nowymi wnioskami obiecuję się podzielić.
Do następnego 😉
Jeśli spodobał Ci się ten wpis, możesz wesprzeć moją twórczość, stawiając mi wirtualną kawę: https://buycoffee.to/jaroslawbien 😊
Jest kryzys? Nie ma szkoleń!
Wiele lat temu przeczytałem, że w przypadku problemów w firmie pierwsze, co robi organizacja, to ucina pieniądze na marketing i szkolenia. O marketingu ciężko mi coś napisać, ale w przypadku szkoleń – mogę potwierdzić.
Bez wdrożenia nie ma super pracownika
Rozmawiam z menedżerem średniego szczebla w firmie X. Osobą, która w oczach zarządu jest jedną z najbardziej utalentowanych w tej firmie. Pracowity, skuteczny, zaangażowany, etc. Generalnie WZÓR. Rozmawiamy o tym, jak wygląda w jego zespołach temat wdrożenia nowych pracowników. Zapada cisza.
Kierowniku, naprawdę nie musisz wszystkiego wiedzieć!
Dziś o tym, że zaakceptowanie swoich niedoskonałości menedżerskich, to pierwszy ważny krok do rozwoju w tej roli. Brzmi banalnie, ale z mojego doświadczenia jest o czym pisać i mówić. Zapraszam do lektury.
Pracowniku, do kogo po podwyżkę?
Jesteś super pracownikiem! Tak o sobie myślisz. Uważasz, że należy ci się podwyżka. Co robisz, gdy twój przełożony jej Ci nie da? Obrażasz się i pracujesz… źle? Szukasz innej pracy? Czy… idziesz z tym do kogoś wyżej? A gdzie lojalność, podległość służbowa, współpraca oparta na zaufaniu?
Super Kierownik i Super Pracownik to ludzie, którzy… się znają!
Są takie firmy i uwaga – nie jest ich wcale tak mało, w których relacja między pracownikiem a kierownikiem jest… żadna. Ci ludzie po prostu się nie znają. I tu nie chodzi o to, czy wiedzą o sobie tyle, by powiedzieć, jakie kto ma pasje, ile dzieci i jak lubi spędzać wakacje. Chociaż pewnie nie zaszkodzi i to wiedzieć, pod warunkiem że strony chcą o tym mówić.
Kierowniku! Skup się na TYCH pracownikach, którzy chcą z Tobą współpracować!
Czasem na sali szkoleniowej słyszę zdania: “kiedyś byłem za dobry dla ludzi, zawiodłem się i zmieniłem swoje podejście – z pracownikami trzeba krótko”.