Podczas różnych sesji szkoleniowych często trafiam na osoby, które pracują po 220-240 godzin miesięcznie.
Są zazwyczaj przemęczone, czasem już wypalone zawodowo – nie mają większej satysfakcji z pracy. Nie widzą przyszłości w jasnych barwach. Każdy pomysł odrzucają nie wierząc, że coś może się zmienić.
Zauważyłem, że w ostatnich kilku miesiącach problem ten się nasilił – zrezygnowani pracownicy zwracają się do mnie o pomoc, na szczęście, dla większości z nich mam rozwiązanie! Zaczynamy od przeanalizowania planu dnia i ustaleniu priorytetów.
Zgadzamy się, że praca na odpowiedzialnych stanowiskach wymaga zaangażowania, ale też próbujemy przesunąć akcenty na pracę bardziej wydajną, by w mniejszej liczbie godzin zrobić rzeczy kluczowe.
Zazwyczaj słyszę, że wszystko jest ważne. Wtedy dokonujemy oceny każdego zadania na danym stanowisku ze względu na stopień ważności. Następnie wybieramy te, które decydują o “być albo nie być” w tej organizacji.
Definiujemy też obszary, które trzeba (często z ciężkim sercem) odpuścić.
Po dokładnej analizie i kilku spotkaniach udaje nam się dojść do zakresu obowiązków, który jest realny do wykonania i daje 99% pewność, że jeśli będziemy dobrze wykonywać kluczowe zadania, to o pracę możemy być spokojni.
Następnie zaczynamy rozmawiać o regeneracji i odpoczynku.
Przede wszystkim pracoholik musi się przekonać, że odpoczynek jest częścią jego / jej… pracy. By móc działać skutecznie, podejmować właściwe decyzje, panować nad emocjami i stresem konieczny jest reset.
Warto wskazać osobie, która lubi pracować dużo i ciężko, korzyści wynikające z odpoczynku, które z kolei przełożą się na bardziej efektywną pracę.
A po pracy… czas na przyjemności! Przechodzimy więc do kolejnego kroku -> pasji i zainteresowań.
Szukamy takich obszarów, które dla klienta stanowiły kiedyś ważną część życia. Spędzanie czasu w ten sposób jest bardzo ważne dla regeneracji, która z kolei przełoży się na bardziej wydajną pracę.
Inny aspekt to czas dla rodziny. W wielu badaniach nadal to numer 1 dla większości Polaków.
Z drugiej strony czas spędzany z bliskimi drastycznie spada. Warto w pracoholiku uruchomić potencjał, który wykorzystuje zazwyczaj w swojej pracy->wypisać wszystkie aktywności, które chciał(a)by realizować wraz z bliskimi, a następnie wpisać je na sztywno do kalendarza.
Na koniec planujemy każdy dzień od rana do późnego wieczora, tak by czas, był wypełniony w 100%. Nie zawsze musimy ten plan zrealizować w pełni, ale jego posiadanie znacznie ułatwia funkcjonowanie na wielu polach. Dla pracoholika to z kolei pomysł na to, by w każdej wolnej chwili nie sięgać po laptopa, a realizować zadania zgodnie z wytyczonym planem.
To co słyszę w pewnym momencie od swoich klientów to zdanie:
“Pracuję mniej… i jest mi z tym dobrze. Chociaż przyznam, że ciężko się przyzwyczaić 😊”