Poznajcie Julię.
Julia od kilku lat pracuje w firmie, w której nie ma zbyt dobrej atmosfery.
Zmieniała kilka razy departamenty, by znaleźć odpowiednie miejsce dla siebie.
Nic z tego. Wszędzie było coś nie tak.
Nasuwa się myśl, że to pewnie z Julią jest problem i do końca nie potrafi się dostosować, ale sprawa nie jest tak jednoznaczna.
Rzeczywiście Julia ma określone wymagania i oczekiwania wobec osób, z którymi współpracuje.
Chociażby takie, by jej przełożony był otwarty i szczery wobec niej. Mówił wprost, jeśli coś nie tak, ale też potrafił pochwalić.
Wszędzie, gdzie Julia trafiała, przełożony niezbyt chętnie rozmawiał, rzadko chwalił, a jeśli już mówił coś krytycznego – to przez pośredników.
Julia chciałaby mieć dobre i zdrowe relacje. Stara się dogadać, ale też nie bardzo rozumie, czemu ktoś kto ma stanowisko menedżerskie, zachowuje się w ten sposób.
Z jednej strony Julia szuka sposobów, by nawiązać relacje i nić porozumienia, ale ma też świadomość, że odbija się od ściany i nie ma już na to siły.
Drugi obszar, to zachowanie zespołu i stosunek poszczególnych pracowników do postawy kierownika.
Mniej wrażliwi, mają wywalone na relacje. Ci bardziej relacyjni pogodzili się z tym, że jest jak jest i to się nie zmieni.
Julia wydaje się być trochę “inna”.
Julia ma dwa wyjścia.
Zostać i zaakceptować sytuację lub odejść bez pewności, że gdzieś indziej będzie lepiej.
Kilka razy zmieniała swoje miejsce pracy, zmieniała też swoje podejście, ale cały czas boli ją to, że menedżerowie, których spotyka są tacy zimni i nieżyczliwi.
Zastanawiam się, ile jest takich osób jak Julia?
Ile kosztuje ich praca w takiej atmosferze i jak to rzutuje na ich codzienność – nie tylko na życie zawodowe, bo przecież gdzieś te emocje trzeba rozładować.
Przeczytałem mnóstwo artykułów na temat budowania atmosfery w organizacjach, postawy propracowniczej, licznych benefitów i zapewnienia dobrostanu pracownikowi.
Tak wiem, to tylko praca i „przestańmy się pieścić z pracownikami”, ale chodzi o to, żeby było normalnie – tak po ludzku.
Przypomina mi się historia Mateusza, który jako wybitna jednostka, stał się menedżerem.
Sęk w tym, że odkąd Mateusz nim został – duża część zespołu nie czuje się dobrze zarządzana.
Nie wiedzą, co robią źle, nie wiedzą także, kiedy pracują zgodnie z jego oczekiwaniami.
Mateusz udziela informacji zwrotnej bardzo wąskiej, zaufanej grupie osób.
Reszta się tylko… frustruje.
System awansów jest niezrozumiały.
Nie jest zależny od stażu, od jakości pracy, co zdaniem tych poszkodowanych oznacza jedno: jeśli Mateusz kogoś lubi, to daje mu awans.
Gdy znajduje się specjalista, który mówi o swoich oczekiwaniach, to w kontrze słyszy od Mateusza o błędach jakie popełnia, wskazywane są mu wszystkie słabości, bez plusów i elementu motywacyjnego.
Mówiąc kolokwialnie – każdy kto chce więcej, jest „pacyfikowany”.
Co gorsza, Mateusz nie widzi w sobie ŻADNEGO PROBLEMU i jego przełożeni TAKŻE!
Wszystko jest cacy.
Co będzie dalej?
Wszystko do czasu.
W pewnym momencie część pracowników odejdzie, a w ich miejsce pojawią się młodzi z zupełnie innym spojrzeniem na pracę.
Oczywiście Mateusz będzie ich urabiał, ale szybko rozezna się, że oni wszyscy są tacy sami: „roszczeniowi, niechętni do pracy, butni, wygodni, etc.”.
Mateusz zacznie się orientować, że rynek się zmienia!
I ludzie chcą mieć naprzeciwko siebie – nie zimnego typa – a normalnego gościa.
Mateusz jeszcze się będzie łudził, że rynek dostosuje się do niego i do jego zachowań, ale czas brutalnie zweryfikuje jego metody.
I wtedy albo się zmieni naprawdę albo straci pracę.
Szkoda tylko, że tyle osób musi zapłacić za to jakąś cenę.
Wspomniana Julia pewnie doczeka NORMALNYCH czasów, ale kiedy to nastąpi?
Naprawdę niewiele trzeba, by w organizacjach, o których myślę, działo się trochę lepiej.
Dlatego gorąco zachęcam każdego kierownika, który „ma problem” ze swoim ludźmi, by zaczął od siebie i się ogarnął!
Ilu to na salach szkoleniowych spotkałem menedżerów przekonanych o swojej doskonałości.
Jeśli widziałem ich w kolejnych latach, to dostrzegałem, jak gaśli w oczach na skutek „szarpania się” z zespołem.
Później totalnie nie wiedzieli, co robić.
Ich dotychczasowe metody przestały działać.
Dlatego, jeśli jesteś kierownikiem, zaczynasz mieć problemy w zespole i nie wiesz jak je naprawić – zapraszam do kontaktu.
Może wspólnie temu zaradzimy 😊
Jeśli spodobał Ci się ten wpis, możesz wesprzeć moją twórczość, stawiając mi wirtualną kawę: https://buycoffee.to/jaroslawbien 😊