Pewnego dnia dzwoni do mnie pracownik firmy X, którego miałem przyjemność szkolić m.in. z obszaru asertywności.
Rozmawiamy dość długo. Mówi, co u niego dobrego, ale też z jakimi wyzwaniami się boryka.
W pewnym momencie zaczyna zastanawiać się głośno, czy problem, który ma, jest do samodzielnego przepracowania, czy jednak powinien spotkać się ze swoim kierownikiem i poprosić o pomoc.
Analizujemy sytuację.
Zastanawiamy się, co złego byłoby w tym, gdyby zaprosił do swojego problemu kierownika.
Z jednej strony trochę się odkryje i pokaże, że coś u niego nie tak, ale z drugiej może uzyskać realną pomoc w problemie, z którym od dłuższego czasu nie może sobie poradzić.
Ów pracownik chciałby zawsze przed swoim przełożonym wypaść jak najlepiej, a ta sytuacja może postawić go w złym świetle.
Pytam też, czy poradzi sobie z problemem sam?
Odpowiada: no tak trochę słabo. Kończą mi się pomysły.
Zachęcam rzeczonego pracownika, by w związku z tym przełamał się i spróbował szczerze porozmawiać z kierownikiem.
Zastanawiamy się jeszcze nad tym, jak ów szef może zareagować. Wspólnie dochodzimy do wniosku, że raczej „nie gryzie” 😉
Pozostaje jedynie porozmawiać.
I tu najciekawsze!
Tego samego dnia rozmawiam z jego kierownikiem. Co jakiś czas dzwonimy do siebie, wymieniamy się spostrzeżeniami na różne tematy. Kilka tygodni wcześniej miałem przyjemność szkolić go z obszaru dot. zarządzania zasobami ludzkimi.
Rozmawiamy dość długo i w żadnym momencie nie pojawia się komunikat ze strony mojego rozmówcy, że ma problem z jednym z pracowników. Myślałem, że kierownik domyśla się przynajmniej w jakimś stopniu, że z jego podwładnym nie jest najlepiej. Nic takiego nie ma miejsca.
Po naszej rozmowie zastanawiam się, ile jest w firmach takich sytuacji, w których pracownik ma jakiś problem, ale w żadnym stopniu nie komunikuje go swojemu szefowi. A z drugiej strony ów szef w ogóle nie ma pojęcia, że jego człowieka boryka się z jakimś wyzwaniem.
Moją rolą w tym przypadku było zachęcenie pracownika do podjęcia rozmowy nawet, jeśli w krótkim okresie jego postawa może być odebrana źle (nie radzę sobie). Uważam, że po jakimś czasie ta rozmowa może wyjść wszystkim na dobre. Z jednej strony pracownik pokaże, że jest tylko człowiekiem, a z drugiej strony kierownik będzie bardziej czujny, jeśli chodzi o swoich pracowników i być może nie będzie skupiał się tylko na bieżącej pracy, ale też co jakiś czas zapyta: co u Ciebie?
W tym przypadku mogłem pomóc.
A co, jeśli pracownik nie ma z kim przegadać tego rodzaju sytuacji?
Zachęcam do tego, abyś jako pracownik, który boryka się z czymś podobnym, wziął czystą kartkę i wypisał wszystkie plusy i minusy tego, że pójdziesz do szefa i powiesz, co Cię boli.
Może masz takiego przełożonego, który pyta Cię co jakiś czas: co u Ciebie? Wtedy pewnie jest łatwiej. Ale, jeśli pracujesz z takim, który nie pyta, to trzeba się zmobilizować i samodzielnie zaaranżować taką rozmowę.
Pamiętaj, że kierownik nie zawsze wie, że powinien zapytać. Tak wiem, jest kierownikiem, powinien to potrafić, ale można lamentować nad tym lub próbować zacząć działać.
Jeśli kierownik czyta ten tekst, to można zacznie pytać 😊
Wracając do analizy plusów i minusów – rozpatruj sens i cel trudnej rozmowy szefem pod kątem waszej długofalowej współpracy. W krótkim okresie może być różnie. Kierownik może być rozczarowany Twoją postawą i faktem, że sobie w czymś nie radzisz, ale w długim okresie powinno być lepiej, tzn. powinien Cię wesprzeć i pomóc wyjść z takiej sytuacji.
A co, jeśli i w długim okresie źle to się skończy?
No cóż to… zaoszczędziłeś(aś) czas.
Jeśli po szczerej rozmowie i przyznaniu się do słabości spotkasz się z … obojętnością, to pora na zmianę.
Wiem, będzie to trudne.
Ale ta rozmowa przyspieszy podjęcie takiej decyzji i zaoszczędzi czas, którym często się karminy, myśląc że może kierownik się zmieni. Jeśli po tak szczerej rozmowie i po pewnym czasie, szef nie okazuje wsparcia, to pora się ewakuować z tej organizacji.
Nie zwlekajmy z rozmową z szefem, jeśli coś nas naprawdę boli.
Do dzieła! 😊
Jeśli spodobał Ci się ten wpis, możesz wesprzeć moją twórczość stawiając mi wirtualną kawę: https://buycoffee.to/jaroslawbien