Pracujesz od kilku dobrych lat na pełnych obrotach.
Pracujesz w pracy, pracujesz po pracy, a w weekendy Twoje myśli krążą wokół spraw zawodowych.
Poczta w telefonie to Twój największy przyjaciel.
Musisz przecież być cały czas pod prądem.
Masz przecież tak bardzo odpowiedzialną pracę.
A do tego całkiem dobrze płatną, zatem trzeba spłacić zaufanie swoim zaangażowaniem.
Urlop i święta przeszkadzają Ci w utrzymaniu rytmu pracy.
Jesteś dumny(a) z tego, że w niedzielę załatwiłeś(aś) ważny temat dla klienta.
Przecież to XXI wiek.
Nie będziemy się ograniczać tylko do pracy w godz. 8:00-16:00.
Przecież to nie budżetówka!
Nie martw się samo przyjdzie.
Co dokładnie?
No jak to co? Jeszcze większy splendor, uznanie, awanse, podwyżki, lepsze narzędzia pracy i jeszcze więcej pracy.
A czy przyjdzie coś jeszcze?
Tak, tylko nie wiesz kiedy.
Przyjdzie zmęczenie, rozczarowanie swoim życiem zawodowym i prywatnym i pytanie, które brzmi: czy to wszystko miało sens?
Jedna z moich klientek, która zaczęła bywać częściej w domu, usłyszała od swojej córki:
Mamo ja mam 18 lat. Potrzebowałam Cię w wieku 8, 10, 12, 14 lat, a teraz … ?
Sorry, idę z koleżankami na piwo.
Nie martw się, samo przyjdzie.