Często od moim klientów słyszę: naucz mnie być bardziej asertywnym.
Zanim się za to zabierzemy, pytam, czy rzeczywiście chce i uważa, że warto?
I szczerze mówiąc bywa, że nie przechodzimy do etapu nauki, ponieważ okazuje się, że … nie warto.
Załóżmy, że masz szefa, który bezwzględnie oczekuje wykonywania poleceń – bez jakiejkolwiek dyskusji i możliwości wniesienia swoich rozwiązań do danego zagadnienia.
Co więcej, cały zespół jest w pełni podporządkowany, tylko Tobie „wiecznie coś nie pasuje”.
I pojawia się dylemat. Czy uczyć się asertywności, walczyć o swoje, czy jednak … odpuścić?
Dlatego warto rozważyć wszystkie plusy i minusy, które towarzyszą zmianie postawy na bardziej asertywną.
Łącznie z tym, że wyrazisz swoje oczekiwania w stosunku do szefa, a on to zbagatelizuje i będzie robił to co dotychczas. Może się jeszcze okazać, że będzie jeszcze bardziej naciskał i oczekiwał bezmyślnego wręcz wykonywania zadań, chcąc byś dostował(a) się do reszty.
I co wtedy? Zmienisz pracę? Jesteś na to gotowy(a)?
I w tym momencie pojawia się najwięcej wątpliwości.
Słyszę wtedy, że:
„Tak to nie. Mam nadzieję, że szef zrozumie i zmieni swoją postawę. W najgorszym wypadku, że będzie się zachowywał tak, jak przed rozmową, ale na pewno nie gorzej”.
Odpowiadam:
„Nie będzie tak samo”.
Zakomunikowanie przez Ciebie TWOICH potrzeb, uruchamia proces, który jest nieodwracalny.
Przecież, jeśli Ty przedstawiasz swoje oczekiwania – pierwszy raz tak wprost – to druga strona musi na to jakoś zareagować. Może okazać się,że nic z tych Twoich oczekiwań sobie nie zrobi. Swoją drogą tak opisana postawa drugiej strony jest bardzo asertywna 😊
I wtedy ruch należy do Ciebie.
Jeśli nic z tym nie zrobisz, to znaczy nie odejdziesz z pracy, by poszukać takiej, gdzie Twój głos jest słyszany, to Twoja motywacja do obecnej pracy może być jeszcze niższa, niż przed tym całym teatrem, który się odbył.
Dlatego może nie warto się konfrontować? Tym bardziej, jeśli masz liczne zobowiązania (chociażby kredyty) , a Twoje obecne kompetencje nie są zbyt atrakcyjne dla pracodawców. Poza tym, być może w Twoim prywatnym życiu dzieje się na tyle dużo, że zwyczajnie nie chcesz dodatkowych atrakcji w postaci „przepychanek” z szefem.
Ale to też nie jest tak, że nie decydując się na postawę asertywną, nie masz żadnego ruchu. Możesz skupić się chociażby na ponownym przyjrzeniu się swojej firmie i poszukaniu kolejnych plusów, chociażby po to, by podnieść choć odrobinę swoją motywację do pracy.
Ponadto, jeśli szef słabo znosi pomysły inne niż swoje, to też ma swoje plusy. Nie musisz tracić energii, wysilać się, ciągle kreować. Wystarczy, że skupisz się na bieżących zadaniach. Ważne, byś pożegnał(a) w sobie frustrację, która jeszcze wczoraj wynikała z przekonania, że zasługujesz na bardziej partnerskiego szefa.
Kolejny obszar to szukanie sposobów, jak wzmocnić swoje CV, by rzeczywiście Twoja pozycja na rynku pracy była wyższa. Musisz założyć, że prędzej czy później znowu będziesz mieć dość szefa, a wykreowane plusy zostaną przykryte rosnącą frustracją. Wtedy, gdy będziesz mieć silniejszą pozycję na rynku pracy, łatwiej będzie Ci się zdobyć na asertywną rozmowę z szefem.
I jeszcze jedno wyzwanie do uporządkowania – tematy prywatne. Jeśli prowadzimy „walkę” na wielu polach, może nam nie starczyć energii i polegniemy z kretesem wszędzie tam, gdzie toczymy jakiś bój. Dlatego warto porządkoać swoje życie prywatne, jeśli chcemy w przyszłości zawalczyć o “swoje” w danej organizacji.
Jak wspomniałem, nie trzeba być DZIŚ asertywnym, ale to nie znaczy, że mamy nic nie robić i zostaje nam jedynie frustracja. Jestem wielkim zwolennikiem postawy asertywnej, ale doświadczenie uczy mnie, że czasem warto odpuścić i skupić się na innych obszarach do rozwoju. Zachęcam do refleksji i spojrzenia na swoje życie zawodowe z różnych punktów widzenia.
Nie wiesz, jak się za to zabrać? Zapraszam do kontaktu 😊
Jeśli spodobał Ci się ten wpis, możesz wesprzeć moją twórczość, stawiając mi wirtualną kawę: https://buycoffee.to/jaroslawbien 😊
Jest kryzys? Nie ma szkoleń!
Wiele lat temu przeczytałem, że w przypadku problemów w firmie pierwsze, co robi organizacja, to ucina pieniądze na marketing i szkolenia. O marketingu ciężko mi coś napisać, ale w przypadku szkoleń – mogę potwierdzić.
Bez wdrożenia nie ma super pracownika
Rozmawiam z menedżerem średniego szczebla w firmie X. Osobą, która w oczach zarządu jest jedną z najbardziej utalentowanych w tej firmie. Pracowity, skuteczny, zaangażowany, etc. Generalnie WZÓR. Rozmawiamy o tym, jak wygląda w jego zespołach temat wdrożenia nowych pracowników. Zapada cisza.
Kierowniku, naprawdę nie musisz wszystkiego wiedzieć!
Dziś o tym, że zaakceptowanie swoich niedoskonałości menedżerskich, to pierwszy ważny krok do rozwoju w tej roli. Brzmi banalnie, ale z mojego doświadczenia jest o czym pisać i mówić. Zapraszam do lektury.
Pracowniku, do kogo po podwyżkę?
Jesteś super pracownikiem! Tak o sobie myślisz. Uważasz, że należy ci się podwyżka. Co robisz, gdy twój przełożony jej Ci nie da? Obrażasz się i pracujesz… źle? Szukasz innej pracy? Czy… idziesz z tym do kogoś wyżej? A gdzie lojalność, podległość służbowa, współpraca oparta na zaufaniu?
Super Kierownik i Super Pracownik to ludzie, którzy… się znają!
Są takie firmy i uwaga – nie jest ich wcale tak mało, w których relacja między pracownikiem a kierownikiem jest… żadna. Ci ludzie po prostu się nie znają. I tu nie chodzi o to, czy wiedzą o sobie tyle, by powiedzieć, jakie kto ma pasje, ile dzieci i jak lubi spędzać wakacje. Chociaż pewnie nie zaszkodzi i to wiedzieć, pod warunkiem że strony chcą o tym mówić.
Kierowniku! Skup się na TYCH pracownikach, którzy chcą z Tobą współpracować!
Czasem na sali szkoleniowej słyszę zdania: “kiedyś byłem za dobry dla ludzi, zawiodłem się i zmieniłem swoje podejście – z pracownikami trzeba krótko”.