“Nawet nie wiedziałam, że mój stres może tak bardzo oddziaływać na moich pracowników” – takie zdanie usłyszałem ostatnio, na koniec prowadzonego przeze mnie szkolenia dotyczącego zarządzania zespołem.
Nie ukrywam, że byłem zaskoczony tym stwierdzeniem i faktem, że wypowiedziała to doświadczona osoba. Musieliśmy się spotkać podczas szkolenia, by uświadomiła sobie ten fakt.
Bardzo często menedżer, który właśnie awansował na to stanowisko, jest tak bardzo skupiony na sobie i na tym czy sobie poradzi, że zapomina o swoich pracownikach i o tym, że to też są… ludzie.
Tak wiem, czasy są już inne. Z niewolnika nie ma pracownika. Mamy większą świadomość. Wszystko jasne. Mam jednak wrażenie, że nadal w wielu organizacjach fakt że szef/dyrektor/menedżer nie wytrzymuje ciśnienia, powoduje, że dzieje się mnóstwo złych rzeczy.
Jeśli bowiem człowiek, który ma pod sobą ludzi, nie daje sobie rady ze swoimi emocjami, a do tego nie ma świadomości, że jego zachowanie /stres oddziałuje na innych, to mamy poważny problem.
Bardzo często specjalista, który awansuje na stanowisko menedżerskie, jest pozostawiony sam sobie, bez konkretnego wsparcia. Oprócz stwierdzenia “dasz radę”, musi sobie radzić sam. W końcu firma go namaściła, a firma nie może się mylić 😉 Był przecież najlepszym specjalistą, został dostrzeżony przez znakomity HR, więc wszystko się zgadza.
No nie wszystko.
Menedżer bardzo często eksperymentuje na żywym organizmie i albo jest takim menedżerem, jak jego były szef albo wykorzystuje byłego bossa jako antyprzykład, działając zupełnie inaczej.
I co najciekawsze, ów kierownik jest zły na to, że żadna z tych metod nie działa!
Co istotne, dochodzą problemy na stanowisku – nowe wyzwania, ścieranie się z innymi menedżerami, a szef wszystkich szefów, który wczoraj go awansował i był miły, dzisiaj już nie jest zbyt przyjemny i co więcej – oczekuje wyników.
Zatem łatwo o stres.
Dodatkowo, w domu nie wszyscy rozumieją, co się dzieje, nie potrafią pomóc, mówią coś w stylu “będzie dobrze” i… mamy problem.
Stres często kierowany jest na Bogu ducha winnych pracowników, którzy zaczynają robić błędy, stresować się i tym samym stresować jeszcze bardziej zestresowanego już menedżera. Efekt? Mamy zamknięte koło.
Może zwyczajnie drogi kierowniku, nie jesteś gotowy na to stanowisko, bo nie radzisz sobie z emocjami?
Uwaga! Jest ratunek. Odpuść sobie tę pracą albo… skonsultuj się lekarzem, farmaceutą, psychologiem, coachem, mentorem…
Tak, zapłacisz z własnych pieniędzy, bo firma ma to gdzieś.
Odpuść kolejną zagraniczną wycieczkę. Wyjedziesz gdzieś bliżej, zaoszczędzisz pieniądze i będziesz mógł zainwestować trochę w siebie, bo naprawdę – Twój stres udziela się innym.
Gdy nauczysz się trzymać ciśnienie i radzić sobie w trudnych sytuacjach, to dopiero wtedy będziesz w stanie sprawdzić, na co stać Twój zespół. Inaczej emocje wezmą górę i wszyscy na tym stracicie.
Nie wierzę w łatwe i szybkie metody. Wierzę w proces zmiany, który często boli i dużo kosztuje, ale gra jest warta świeczki.
I naprawdę nie piszę tego po to, abyś skorzystał(a) akurat z moich usług, ale po to, by oszczędzić tych “biednych” pracowników.
No dobra. Trochę piszę to po to, byś skorzystał z mojego doświadczenia, ale tak serio – może nawet nie będę mógł pomóc. Może znalezienie właściwego fachowca też trochę potrwa i będzie w tym projekcie najtrudniejsze. Bo chyba zgodzimy się w jednej kwestii – jeśli ten tekst jest o Tobie, to łatwy do pracy nie jesteś 😉 Dlatego nie zniechęcaj się po pierwszej próbie. Do roboty!
Powodzenia 🙂
Jeśli spodobał Ci się ten wpis, możesz wesprzeć moją twórczość, stawiając mi wirtualną kawę: https://buycoffee.to/jaroslawbien 😊
Dystans do pracy
Gdy podczas szkolenia dla menedżerów ktoś z uczestników mówi: “nabrałem(am) dystansu do pracy i już się tak nie przejmuję”, zapada długa cisza.
Zaczynam wtedy dopytywać o szczegóły. Wiem, jak ważne dla reszty grupy jest podzielenie się tego rodzaju doświadczeniem. Uczestnicy chcą wiedzieć: czy w ogóle to możliwe, a jeśli tak, to jak to się robi!
Komunikacja
Na sali szkoleniowej, co do zasady zgadzamy się, że warto rozmawiać. Problem pojawia się wtedy, gdy to MY mamy zacząć jako pierwsi. Czasem wydaje mi się, że nie chcemy, bo boimy się tego, co usłyszymy i tego, że będzie niemiło, przykro i smutno. Nie bardzo wierzymy, że ktoś może powiedzieć nam coś dobrego (o nas).
Jest kryzys? Nie ma szkoleń!
Wiele lat temu przeczytałem, że w przypadku problemów w firmie pierwsze, co robi organizacja, to ucina pieniądze na marketing i szkolenia. O marketingu ciężko mi coś napisać, ale w przypadku szkoleń – mogę potwierdzić.
Bez wdrożenia nie ma super pracownika
Rozmawiam z menedżerem średniego szczebla w firmie X. Osobą, która w oczach zarządu jest jedną z najbardziej utalentowanych w tej firmie. Pracowity, skuteczny, zaangażowany, etc. Generalnie WZÓR. Rozmawiamy o tym, jak wygląda w jego zespołach temat wdrożenia nowych pracowników. Zapada cisza.
Kierowniku, naprawdę nie musisz wszystkiego wiedzieć!
Dziś o tym, że zaakceptowanie swoich niedoskonałości menedżerskich, to pierwszy ważny krok do rozwoju w tej roli. Brzmi banalnie, ale z mojego doświadczenia jest o czym pisać i mówić. Zapraszam do lektury.
Pracowniku, do kogo po podwyżkę?
Jesteś super pracownikiem! Tak o sobie myślisz. Uważasz, że należy ci się podwyżka. Co robisz, gdy twój przełożony jej Ci nie da? Obrażasz się i pracujesz… źle? Szukasz innej pracy? Czy… idziesz z tym do kogoś wyżej? A gdzie lojalność, podległość służbowa, współpraca oparta na zaufaniu?