Jesteś PR HR Manager’em w Clima Comfort. Poznaliśmy się w ten sposób, że zadzwoniłaś i zapytałaś o szkolenia. Na moje pytanie, czy widziałaś bloga www.jaroslawbien.pl, odpowiedziałaś, że nie tylko widziałaś, ale i już całego przeczytałaś :))) Zawsze zachęcam potencjalnych klientów do przejrzenia moich artykułów, by dowiedzieli się, jak pracuję i na co stawiam podczas pracy z ludźmi. A tu taka niespodzianka 🙂 Co w ogóle robisz w HR-ach? Na co stawiasz, jako szef działu w swojej pracy?
Ha ha! To prawda – przeczytałam całego bloga i nawet zrobiłam notatki w jednym z moich kilkunastu notesów. Mam w zwyczaju robić research przed każdym spotkaniem. Przeniosłam to trochę z mojej fotograficznej pasji. Zanim zrobię komuś profesjonalne zdjęcie, staram się dowiedzieć jak najwięcej o modelu. Zwiększam tym samym szansę na autentyczność portretu.
W HR jestem dla ludzi. To był trochę naturalny proces kariery zawodowej. Początkowo zajmowałam się marketingiem, później PR z naciskiem na komunikację wewnętrzną. Gdy odkryto, że intuicyjnie, w naturalny sposób zarządzam personelem, otrzymałam nowe stanowisko w nagrodę ☺
Jako HR Manager stawiam w swojej pracy na autentyczność, otwarte drzwi do biura i do mojej szczerej uwagi. Na jednej dłoni trzymam cele spółki, a na drugiej oczekiwania pracownika. Staram się utrzymać balans. Wymaga to empatii, zdolności negocjacyjnych, wiedzy psychologicznej, umiejętności managerskich i dużo cierpliwości.
Od marketingu do HRu to nie taka oczywista droga. Jesteś zadowolona z tego, czym się obecnie zajmujesz?
To naturalne, że poszukujemy własnej drogi. Czasem droga znajduje nas. Marketing wybrałam, bo mogłam w nim wykorzystywać kreatywność, zamiłowanie do pisania i sztuki. Korporacja wysłała mnie na studia podyplomowe z Public Relations, ponieważ norwescy szefowie zauważyli moją komunikatywność, a komunikacja wewnętrzna była dla nich priorytetem. Od wewnętrznego PR do HR był już prosty krok. Bardzo się cieszę, że tak pokierował mnie los.
Mówisz o autentyczności i otwartości. Jak sobie radzisz z tym, że czasem pracownicy chcieliby, żebyś coś „załatwiła” za nich tzn. nie tylko chcą się wygadać, przychodzą po radę, ale wręcz oczekują, że konkretnie zadziałasz w ich sprawie. A może nie masz takich doświadczeń?
Oczywiście, że jestem czasem tzw. „małpim managerem” i biorę na barki to, co nie moje. Przecież ktoś mnie o to poprosił, zrobię to szybciej, lepiej… Kiedy uginam się od nadmiaru spraw i emocji, które chłonę jak gąbka, wiem gdzie szukać pomocy. Już widzę, że potrzebuję szkolenia z asertywności.
Mieliśmy okazję już trochę popracować na sali szkoleniowej. Nie tylko organizujesz szkolenie, ale też jesteś tam obecna. Czy to dla Ciebie ważne, by tam być?
Tak, to dla mnie ważne. Sama wciąż się uczę tego zawodu, więc każde szkolenie poszerza moje kompetencje. Jestem też obserwatorem. Podczas szkolenia zauważam pewne niuanse, potrzeby, predyspozycje, szanse, jakich nie mam okazji zauważyć na co dzień. Moi koledzy i koleżanki pracują w różnych miastach, często na budowach. Początkowo wiem o nich tyle, ile udaje mi się uchwycić podczas procesu rekrutacji. Dobrze prowadzone szkolenia z kompetencji miękkich, rozszerzają mi pole widzenia. Pozwalają lepiej planować przyszłe działania.
Masz jakieś ciekawe spostrzeżenie ze szkoleń, którego nie „wyłapałaś” na etapie rekrutacji, wdrożenia, codziennej współpracy? 🙂
Oczywiście ☺ Nie „wyłapałam” na etapie rekrutacji, że pracownik potrzebuje bardzo dobrze sprecyzowanych zadań i nie może pozostać bez kontroli ich wykonania. Byłam pewna, że jest bardziej samodzielny. Podczas szkoleń zauważyłam też, jak ważny dla inżynierów jest feedback. Widać, że ktoś woli pracować sam i ma trudności z pracą zespołową. Zauważam nieformalnych liderów. Dzięki szkoleniom mam możliwość doradzania managerom, jak przetasować zespoły, jakim szkoleniem kogoś wesprzeć, by osiągnąć lepsze rezultaty, poprawić atmosferę czy zaangażowanie.
Bardzo zależy Ci, by uczestnicy byli zadowoleni z projektów, które organizujesz. Widzę, jak bardzo chcesz, by przejęli trochę myślenia o bardziej miękkim prowadzeniu się i zarządzaniu. Czy to dla Ciebie takie istotne? Dlaczego uważasz, że tak powinno być? Może podejście „miękkie” do pracy zawodowej jest nieaktualne w obecnych czasach? Może nie ma co się zastanawiać, chociażby nad tym, jak się komunikować, jak organizować swoją pracę. Może trzeba żyć z dnia na dzień i robić swoje? 🙂
Utarło się twierdzenie, że inżynier jest zero-jedynkowy i potrzebuje jedynie wsparcia technicznego, rozwijania kompetencji twardych. To trochę jak z tym programowaniem dzieci, że chłopaki nie płaczą, a dziewczynki lubią róż i lalki.
Poza talentami widzę ludzi, ich pragnienia, ale też obawy. Zależy mi nie tyle na powodzeniu moich projektów, co zależy mi na pracownikach. Od twardego zarządzania jest Zarząd ;-). Ja widzę pewne subtelności, słucham i czytam między zdaniami.
Nadeszły czasy, w których wypalenie zawodowe spotyka trzydziestolatków, a czterdziestoletni mężczyźni mają zawały. Nie można stosować tych samych metod zarządzania, co 20 lat temu. Jeśli zależy mi na pewnej stabilizacji zatrudnienia, na zbudowaniu najlepszego zespołu na wiele lat, to muszę myśleć o pracownikach już dziś, póki są młodzi i gniewni ☺
Zapytam prowokacyjnie. Uważasz, że człowiek, który funkcjonuje w branży typowo technicznie, będzie zauważać odcienie szarości? A może jest tak, że takie bardziej subtelne patrzenie na świat zrobi mu tylko krzywdę. Zamiast wziąć się do roboty, będzie „mielił” jakiś temat zupełnie niepotrzebnie. Jak to widzisz?
On zauważa te odcienie, tylko mu „nie wypada”. W naszej pracy trzeba mieć mocny tyłek i umieć trzymać emocje na wodzy. Jest tempo, jest dużo ludzi (czytaj testosteronu) i ciągle krzyżujące się drogi różnych branż, mające wpływ na nasz harmonogram. Jeśli pracownik nauczy się łapać balans pomiędzy pracą a życiem prywatnym, nazwie swoje emocje, będzie potrafił się zatrzymać i z nimi pobyć, nauczy się technik łagodzenia stresu, zrozumie jak ważne jest komunikowanie swoich potrzeb i dawanie innym szczerej i precyzyjnej informacji zwrotnej, to będzie lepiej pracował. Radzenie sobie ze stresem, z jakimś problemem, nie polega na jego „mieleniu” tylko często odpuszczeniu. Spojrzeniu na sytuację z innej perspektywy, po kilku zdrowych oddechach, po treningu, czy zabawie z dziećmi. My właśnie uczymy, by nie zamartwiać się rzeczami na które nie mamy wpływu.
Mam też wrażenie, że chciałabyś, aby szybciej reagowali na treści, które prezentujemy? 🙂 Czy rzeczywiście chciałabyś SZYBCIEJ efektów? 🙂 Uważam, że jest dobrze, jeśli chodzi o tempo 🙂
Jak spojrzę na moje początki zarządzania kadrami, to rzeczywiście jest dobre tempo zmian i reagowania na treści, które prezentujemy. Pewnie, że chciałabym szybciej i intensywniej, lecz wynika to z mojej niecierpliwej natury i wizjonerstwa. Artyści tak mają 😉 Dlatego ja również korzystam ze szkoleń 1:1, by pracować nad własnym work-life-balance i być wiarygodną doradzając innym. Trochę to przypomina psychologiczne superwizje. Bardzo cenię te nasze spotkania indywidualne.
Tak, też je lubię 😊 Możemy wtedy skupić się na konkretnych, indywidualnych problemach, które nie zawsze są do poruszenia na sali w grupie.
Co byś poradziła innym HR-owcom, którzy funkcjonują w Twojej branży? Może jakaś „złota myśl”, cenna rada. Zapewniam, że min. jedna osoba przeczyta nasz wywiad 😉
Doradziłabym, by się nie poddawać za szybko, bo nie od razu wszystkie pomysły spotkają się ze zrozumieniem. Bywają chwile zwątpienia. Każda zmiana potrzebuje czasu, a każdy HR-owiec musi zapracować na zaufanie. I tu pomaga autentyczność. Warto też ubrać buty inżyniera. Chociaż w przenośni ☺. Poznać bliżej pracę na budowie. Mi udało się dosłownie włożyć te buty nie raz.
Dziękuję za rozmowę. Intuicja mnie nie zawiodła. Warto było zaprosić Cię do wywiadu 😊
Wspaniały feedback. Dziękuję ☺
Jeśli spodobał Ci się ten wpis, możesz wesprzeć moją twórczość, stawiając mi wirtualną kawę: https://buycoffee.to/jaroslawbien 😊
Jest kryzys? Nie ma szkoleń!
Wiele lat temu przeczytałem, że w przypadku problemów w firmie pierwsze, co robi organizacja, to ucina pieniądze na marketing i szkolenia. O marketingu ciężko mi coś napisać, ale w przypadku szkoleń – mogę potwierdzić.
Bez wdrożenia nie ma super pracownika
Rozmawiam z menedżerem średniego szczebla w firmie X. Osobą, która w oczach zarządu jest jedną z najbardziej utalentowanych w tej firmie. Pracowity, skuteczny, zaangażowany, etc. Generalnie WZÓR. Rozmawiamy o tym, jak wygląda w jego zespołach temat wdrożenia nowych pracowników. Zapada cisza.
Kierowniku, naprawdę nie musisz wszystkiego wiedzieć!
Dziś o tym, że zaakceptowanie swoich niedoskonałości menedżerskich, to pierwszy ważny krok do rozwoju w tej roli. Brzmi banalnie, ale z mojego doświadczenia jest o czym pisać i mówić. Zapraszam do lektury.
Pracowniku, do kogo po podwyżkę?
Jesteś super pracownikiem! Tak o sobie myślisz. Uważasz, że należy ci się podwyżka. Co robisz, gdy twój przełożony jej Ci nie da? Obrażasz się i pracujesz… źle? Szukasz innej pracy? Czy… idziesz z tym do kogoś wyżej? A gdzie lojalność, podległość służbowa, współpraca oparta na zaufaniu?
Super Kierownik i Super Pracownik to ludzie, którzy… się znają!
Są takie firmy i uwaga – nie jest ich wcale tak mało, w których relacja między pracownikiem a kierownikiem jest… żadna. Ci ludzie po prostu się nie znają. I tu nie chodzi o to, czy wiedzą o sobie tyle, by powiedzieć, jakie kto ma pasje, ile dzieci i jak lubi spędzać wakacje. Chociaż pewnie nie zaszkodzi i to wiedzieć, pod warunkiem że strony chcą o tym mówić.
Kierowniku! Skup się na TYCH pracownikach, którzy chcą z Tobą współpracować!
Czasem na sali szkoleniowej słyszę zdania: “kiedyś byłem za dobry dla ludzi, zawiodłem się i zmieniłem swoje podejście – z pracownikami trzeba krótko”.